“Oddaj cesarzowi co cesarskie”

Wolontariuszka Fundacji Kampanii Społecznych, Elżbieta, znalazła się niedawno w trudnej sytuacji. Zwróciła się do nas z prośbą o pomoc, stojąc w obliczu ważnej i potrzebnej decyzji w jej życiu, nie mając jednak środków na opłacenie niebotycznej sumy potrzebnej do zrealizowania jej, jako osoba niezatrudniona. Poczytajcie sami co ją spotkało:

“Jestem Polką urodzoną w Stanach i mieszkam w Polsce. Pomimo ustawy o unikaniu podwójnego opodatkowania, amerykańska skarbówka wymaga ode mnie składania zeznań podatkowych z dochodu, tak samo jak nasz Urząd Skarbowy. To jeszcze nic, bo dzięki tej umowie z Polską Urząd Skarbowy udziela im dostęp do moich danych finansowych, a za błąd w zeznaniu potrafią obarczyć swojego obywatela karą w wysokości 10 000 dolarów! Chcę się zatem zrzec obywatelstwa amerykańskiego ale ambasada USA żąda ode mnie za to ponad 9 000 złotych. Pomóż mi się uwolnić od tej maszyny wspierającej moralną degenerację i gospodarcze zubożenie polskiego społeczeństwa jakim są Stany Zjednoczone!” – Elżbieta

W aktualnościach poniżej mogą Państwo przeczytać szerszą relację Elżbiety. Będą tam zamieszczane informacje na bieżąco, w miarę dalszego postępowania w tej sprawie.

Dwie dekady temu przyszło mi się urodzić w Stanach Zjednoczonych, „ziemi ludzi wolnych”. Z racji tego, że obowiązuje tam prawo ziemi, jestem więc w posiadaniu obywatelstwa amerykańskiego od urodzenia. W zeszłym roku zaczęłam coraz poważniej rozważać zrzeczenie się go, a w lutym br. zdecydowałam się na umówienie się z ambasadą USA w tej sprawie. Zostałam wpisana na listę oczekiwania 8 lutego, ale nie sądziłam, że minie miesiąc bez żadnej odpowiedzi z ich strony. Zadałam pytanie 8 marca o zbliżony czas oczekiwania, gdyż w maju miałam wyruszyć z mężem na pielgrzymkę pieszą do Neapolu, a spodziewałam się załatwić tę sprawę do tego czasu. Odpowiedziano mi, że nie potrafią mi odpowiedzieć na moje pytanie z powodu nakładu pracy i ograniczeń w składzie pracowników dodając przy tym, że być może dopiero za dwa miesiące lub nawet więcej będą mogli się ze mną skontaktować w sprawie umówienia mnie na rozmowę wstępną z konsulem.

15 maja ruszyłam na pielgrzymkę i przez całe 4 miesiące jej trwania wciąż nie miałam żadnego odzewu. Minęło już 9 miesięcy odkąd wpisano mnie na listę oczekujących. 11 listopada napisałam ponownie maila do konsulatu, pytając *znów* o czas oczekiwania, ogólną procedurę oraz o to, czy będą wymagane jakieś dodatkowe dokumenty, formularze, opłaty etc. W poniedziałek 13.11 odpisali mi załącznikami na temat zrzeczenia się z którymi powinnam się zapoznać, z informacją o formularzu DS-4079, procesie dwuetapowego spotkania z konsulem w sprawie zrzeczenia (pierwsze spotkanie ma na celu przedstawienie zainteresowanemu wszystkich konsekwencji zamierzonej czynności po czym konsul jest zobowiązany do pozostawienie minimum dwóch tygodni zainteresowanemu aby dobrze przemyślał tę nieodwracalną decyzję) i opłacie do uiszczenia na finalnym spotkaniu. Gdy zobaczyłam sumę, którą zażądali za spotkania z konsulem i podpisanie zrzeczenia, stanęło mi serce. Chcą za to $2350, słownie DWA TYSIĄCE TRZYSTA PIĘĆDZIESIĄT DOLARÓW! To ponad 9 000 złotych! To dla mnie nierealna suma, a jednak zależy mi na tym żeby się pozbyć tych niepotrzebnych zobowiązań. Z oburzeniem pomyślałam, co to za kolos co ogarnąć obywateli nie może, a żąda od nich tak gigantycznych sum? Nota bene, mówimy o tej samej ambasadzie która udziela w Polsce granty do 20 tys. dolarów na wsparcie programów wspierających potrzeby społeczności LGBT…

Udało mi się w końcu ponaglić pracowników ambasady i zostałam umówiona na telefoniczną rozmowę wstępną z konsulem, która wyglądała trochę jak przesłuchanie. Najpierw konsul przedstawił po kolei wszystkie konsekwencje zrzeknięcia, pytając mnie czy jestem ich świadoma. Później musiałam wyjaśnić z jakich powodów chcę się zrzec tego obywatelstwa. Pytał mnie również o to, czy mam jakąś rodzinę w Stanach, czy wiedzą o mojej decyzji i ją akceptują, czy inni członkowie mojej rodziny są również amerykańskimi obywatelami… Zaczęłam się zastanawiać, czy on w ogóle ma prawo pytać mnie o takie szczegóły? Podkreślałam już wcześniej, że jestem na 100% pewna i zdecydowana, że chcę tego dokonać, zapoznałam się ze wszystkimi konsekwencjami tej czynności i jestem świadoma jej nieodwracalności. Czy to nie powinno wystarczyć? Przypomniałam sobie o tych milionach, które ambasada rozdaje dla wsparcia społeczności LGBT w Polsce i pomyślałam sobie, że gdybym chciała zmienić płeć, to zupełnie inaczej wyglądałoby spotkanie konsultacyjne…

Po tym jak się okazało, że nie mogę dokończyć procesu zrzeczenia w konsulacie w Krakowie (do którego jest mi bliżej), poprosiłam pracowników ambasady w Warszawie aby umówili mnie na wizytę w Warszawie. Było to 14 grudnia. Tydzień minął bez odzewu, więc napisałam raz jeszcze, tym razem podkreślając, aby umówili mnie na jakiś termin w styczniu. Minęły Święta, a ja wciąż nie dostałam żadnej odpowiedzi w tej sprawie. 3 stycznia powtórzyłam wiadomość ale nikt się nie odezwał, dlatego 4 stycznia napisałam wiadomość ponaglającą, podkreślając pilność tej sprawy. Dałam im tydzień czasu na odpowiedź zapowiadając, że jeżeli w tym czasie nie umówią mnie na wizytę, skieruję sprawę “wyżej”. Dzień przed terminem, kiedy już zaczęłam szykować pismo dostałam od nich wiadomość, że zostałam umówiona na następny tydzień. Poczułam ulgę, że to wszystko już w końcu dobiega końca. Po 11 miesiącach od podjęcia tematu mogę już poważnie myśleć o tym, jak rozwinąć skrzydła i odżyć!

Biuro Prasowe FKS

Podobał Ci się nasz materiał? Wesprzyj nasze działania!

Darowizna na cele statutowe

Darowizna na akcjaewakuacjaz.eu

Czytaj inne aktualności
Fundacja Kampanii Społecznych
im. św. Stanisława Papczyńskiego

ul. Rotmistrza Pileckiego 36
44-335 Jastrzębie-Zdrój

k: +48 531 332 131
e: kontakt@papczynski.org

KRS: 0000835484
NIP: 6332241694
REGON: 385888369

Numer konta w Banku Pekao
PLN: 38 1240 1330 1111 0010 9884 5751
IBAN: PL38 1240 1330 1111 0010 9884 5751
Kod BIC Swift: BPKOPLPW

 

NASZE KAMPANIE I INICJATYWY:
FUNDACJA:
Zadaj pytanie on-line